Poważny bardzo i przejmujący wiersz Aleksandra Wata napisany dla żony w czterdziestolecie małżeństwa — Poślubiona. Na nasze czterdziestolecie:
…L’Epousée au front diaphane
Lis pur qu’un rien terni et fane.
(Sully Prudhomme, L’Epousée)
Niech nie odkrywa Jej okiem,
Póki nie przemył go w świetle
Ranka, w śniegach góry dalekiej,
Na łagodnych pagórach ziół,
W strumieniu kantat Jana Sebastiana
Bacha.
Niech nie kładzie na Niej ręki,
Póki nie zmył z niej gwałtów. Krwi.
Przelanej. Przyjętej. I nie wytrawił
Czułością, dobrymi uczynkami,
Znojem prac w ziemi rodzicielce,
Grą na klawesynie albo okarynie.
Niech nie zbliża do Niej ust,
Póki nie spłukał kłamstwa,
Póki nie pił z wody źródła żywej,
Póki ich nie wypalił w ogniu żywym,
Póki nie uświęcił w Tabernaculum
Łaski i słodyczy.
Palma de Mallorca, w nocy z 18 na 19 stycznia 1967.
30
X
2015
#Aleksander Wat
#Ola Watowa
#poezja
#XX wiek
Po samobójczej śmierci Aleksandra Wata wdowa po nim, Ola Watowa, rozpoczęła usilne starania o wydanie spuścizny po mężu-poecie. Pomagał jej w tym wielce Czesław Miłosz, a ich korespondencja o Sprawie została wydana jako Listy o tym, co najważniejsze. W liście 15. z grudnia 1967 roku Miłosz pisze:
Ja wiem, że chcesz, żebym napisał przedmowę do tomu [wierszy Wata], pisał mi o tym też Kocik. Zrozum moje opory. Ja nie Wyka i nie Pigoń, ale też jako poeta i kolega Olka, choć młodszy, postawiony jestem w sytuacji szczególnej, nie mogę wierszy Olka “zalecać”, bo to śmieszne, nie mogę “podziwiać”, choćbym prywatnie podziwiał, bo to w takich pisaniach nie wychodzi. A w ogóle to nie znoszę pisać o poezji i co napisałem do “Kultury”, było niejako wymuszone przez okoliczności. […]
Ale ja naprawdę nie mogłem zgodzić się na to, żeby pisać jakiś polonistyczny wstęp, to ohyda, a ten inny to nie wiem, czy potrafię, ale chciałbym. Ty nie wbijaj sobie do głowy, że wchodzą w grę jakieś inne motywy, np. obojętność.
14
IV
2014
#Ola Watowa
#Czeslaw Milosz
#Aleksander Wat